Forum www.polemika.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział pierwszy "De Viaje"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.polemika.fora.pl Strona Główna -> PBF'y / Duende
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Blanca
Game Master
Game Master



Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:17, 22 Cze 2011    Temat postu: Rozdział pierwszy "De Viaje"

Miło mi powitać Was wszystkich w tym PBF'ie. Zaczynamy.

Bianca Inflado rozejrzała się dookoła. Napięła cięciwę łuku, wsłuchując się dokładnie w odgłosy dochodzące z pozostałej części puszczy. Tej zacienionej, gdzie rzadko który członek plemienia zapuszczał się sam. Ona jednak mimo młodego wieku nie raz zakradała się z wiklinowym koszykiem pod ręką. Teraz trzymała swój cisowy łuk w dłoni, wzrokiem pilnując poruszającego się czujnie między krzakami zająca. Bezszelestnie podeszła bliżej, schylając głowę. Założyła strzałę i puściła cięciwę. Trafiła prosto w oko zwierzaka. Padł na ziemię, nie wydając żadnego dźwięku. Wypadła z krzaków i chwyciła go za uszy. To już trzeci dzisiaj. Zadowolona wzięła leżący koszyk z jagodami i innymi ziołami do ręki i wróciła swoją drogą do domu.
- Wróciłam! Masz trzy króliki! - krzyknęła matce i rzuciła się na swoje łóżko. Tak dawno nie spała całej nocy. Ostatnimi czasy spędzała noce na organizowaniu i urządzaniu swojej kryjówki. Suszyła tam zioła i spisywała je w wielkich księgach, dodając rysunki i trafne uwagi.
Usiadła w pokoju na wygodnym fotelu, odkładając łuk i kołczan koło biblioteczki. Zmieniła tunikę na wygodną koszulkę i wyjrzała przez okno. Chłopaków nie było, czyli pewnie jedli obiad. Zniesmaczona wróciła do książki, gdy usłyszała pisk mamy. Zbiegła na dół, łapiąc po drodze jeden z noży. Mama siedziała blada na kanapie, patrząc na ścianę. W nią wbita była płonąca strzała z listem przywieszonym do grotu. Zdjęła pergamin i przeczytała:

Panna Bianca Inflado,
plemię Corrida Aerea

Proszona jest o stawienie się w Świątyni Czterech Bogów w przeciągu trzech dni od otrzymania wiadomości. Potwierdzenie prosimy odesłać przez myszołowa.

Z poważaniem, Tren Dawson, najwyższy Aquero świątyni


Popatrzyła z zainteresowaniem na matkę. Pokręciła głową i podała jej kartkę. Chyba czas wyruszyć...

Chcę zobaczyć, w jaki sposób wasze postacie dostają wiadomości.

Proszę o zaznaczanie uwag GM'owskich kolorem.

Seth.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blanca dnia Śro 17:22, 22 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canny
Grafik
Grafik



Dołączył: 03 Maj 2011
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:32, 27 Cze 2011    Temat postu:

Grace Adamant siedziała właśnie na drzewie obserwując z oddali swoją wioskę. W końcu zajęcie to stało się nużące. Zeskoczyła z drzewa, a jej wilgotne włosy opadły na twarz. Zdmuchnęła je umiejętnie i wygładziła rękami swoją lekko przybrudzoną bluzkę. Powolnym krokiem zaczęła się zbliżać w stronę areny, gdzie miała odbyć kolejny popołudniowy trening. Szczerze dręczył ją ten beznadziejny przymus, ale zawsze wmawiano jej, że tutaj każdy musi przez to przejść. Przeskoczyła przez ogrodzenie. Podeszła do niewielkiej szopy, w której pozostali, młodzi wojownicy trzymali swoje bronie. Wyciągnęła swój dobrze naostrzony miecz, a jej oczy aż się uśmiechnęły do połyskującego ostrza. Zawsze była związana ze swoją "zabawką".
-Witaj ponownie, przyjacielu! - powiedziała patrząc na swoje trochę zniekształcone odbicie.
Zacisnęła palce na rękojeści i podeszła do jednego z manekinów treningowych. Musiała się rozgrzać przed walką z człowiekiem. Cięła swoją bronią jak oszalała, ale metalowego ludka nie dało się w ten sposób uszkodzić. Atakowała do momentu, kiedy ujrzała dziwny kawałek metalu wystający z kukły. Zdziwiona dotknęła szpikulca, który przebił się przez jego brzuch. Był gorący. Szybko odsunęła palec. Ostrożnie go obeszła. Dopiero widząc plecy zdołała zobaczyć to, co przebiło manekina. Była to strzała z przyczepioną jakąś karteczką. Oderwawszy mały, biały kawałek papieru, zwisający z cienkiej rurki przeczytała tekst.

Panna Grace Adamant,
plemię Fuego

Proszona jest o stawienie się w Świątyni Czterech Bogów w przeciągu trzech dni od otrzymania wiadomości. Potwierdzenie prosimy odesłać przez myszołowa.

Z poważaniem, Tren Dawson, najwyższy Aquero świątyni


Jeszcze przez kilka minut wbijała tępo wzrok w świstek papieru. W końcu go zgniotła i wsadziła do tylnej kieszeni spodni. Dziwne… Ale wiadomość wydaje się być bardzo poważna. Muszę wyruszyć, nie ma innej opcji, a zresztą i tak od dawna chciałam wyrwać się z tej dziury - pomyślała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seth
Administrator
Administrator



Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 1440
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: most bez klamek w mieście Wenecja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:05, 02 Lip 2011    Temat postu:

Alessio stał w tłumie, który podburzał do walki dwójkę małych chłopców. Był okropnie zły na ludzi wokół i próbował przepchać się do przodu, by powstrzymać bójkę. Walka się zaczęła. Jeden z chłopców podbiegł do drugiego, wtem przed drugim – wystraszonym - stanął słup wody, broniąc go przed ciosem.
W tłumie nastąpiła cisza, a do chłopaka podszedł dryblas z jakimś karłem.
- Massino! – Odezwał się większy. – Znów psujesz zabawę.
Mniejszy kiwał głową z aprobatą. Alessio, widząc że bójka została przerwana chciał odejść. Jednak większy chłopak złapał go za ramię. Alessio obrócił się zdenerwowany, łapiąc za pas, gdzie nie było nic… Dwoje cwaniaczków, z szyderczym uśmiechem spojrzeli na pustą dłoń chłopaka. Był znanym i świetnym szermierzem, więc musieli być zadowoleni, iż chłopak jest bezbronny.

***

Alessio leżał poobijany na ziemi, uderzając pięścią w piach. Był zły na siebie, że znów chciał zachować się w porządku i na tym cierpi. Dalej leżąc spojrzał w górę. Na niebie szybował sokół. Wydając piskliwy dźwięk upuścił coś ze szponów i odleciał.
Po chwili na ziemię upadł zwój pergaminu. Zaciekawiony Alessio podniósł go i rozwinął.

Pan Alessio Massino,
plemię Agua.

Proszony jest o stawienie się w Świątyni Czterech Bogów w przeciągu trzech dni od otrzymania wiadomości. Potwierdzenie prosimy odesłać przez myszołowa.

Z poważaniem, Tren Dawson, najwyższy Aquero świątyni.


Po przeczytaniu chłopak wstał i ruszył w kierunku domostwa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seth dnia Sob 15:20, 02 Lip 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arwena
Rozmówca
Rozmówca



Dołączył: 03 Maj 2011
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:01, 02 Lip 2011    Temat postu:

Clary pracowała spokojnie na uprawie roli. Mianowice zbierała truskawki.Było bardzo ciepło, za ciepło. Tutaj nigdy prawie nie świeciło słońce.Może nadszedł czas zmian, może...Nawet nie dokończyła. Zauważyła sąsiada, który także jak zwykle pracował na polu. Simon podobał się Clary. Miał długie ciemne włosy i duże czarne oczy. Kości miał lekko wyostrzone. Miał na sobie wytarty T- shirt i dziurawe dżinsy. Spojrzał w jej stronę. Nic nie powiedziała po prostu do niego pomachała. Uśmiechnął się jedynie w jej stronę i wrócił do domu. Clary nareszcie zebrała truskawki. Wróciła wyczerpana do domu. Siostra stała na środku pokoju coś dziubiąc w paznokciach.
- Długo ci to zajęło Clary, czy coś się stało?
?- spytała zaskoczona jej późnym powrotem.
Ale Clary nie przestawała myśleć o Simonie. Ocknęła się.
- Ah, przepraszam. Straszny jest upał, przecież byłaś na targu Isabelle.- odpowiedziała.
Isabelle stała z zaskoczoną miną.
- Nie, nie byłam, Clary czy wszystko w porządku?- zapytała.
Czy ja wyglądam że coś się ze mną dzieje?
- Tak w najlepszym.- odpowiedziała.
Isabelle najwidoczniej nie miała więcej pytań. Wzruszyła ramionami i odeszła.
Clary poszła do małego pokoiku z oknem. Położyła się na łóżku. W oknie ciągle coś stukało.
To Simon? Otworzyła okno. Znikąd pojawiła się strzała. Wbiła się tuż obok jej głowy. Całe szczęście w drewno.
Co go było?! Rozwinęła rulon i przeczytała:




Panna Clarissa Fairchild,
plemię Agua

Proszona jest o stawienie się w Świątyni Czterech Bogów w przeciągu trzech dni od otrzymania wiadomości. Potwierdzenie prosimy odesłać przez myszołowa.

Z poważaniem, Tren Dawson, najwyższy Aquero świątyni.


Zaskoczona wybiegła z pokoju z kawałkiem pergaminu w ręce. Pokazała siostrze. Przeczytała i nabrała głęboko powietrza. Zawsze to robiła gdy się denerwowała.
- Więc nadszedł już czas...- powiedziała Isabelle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anonim97
Administrator
Administrator



Dołączył: 27 Kwi 2011
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:52, 04 Lip 2011    Temat postu:

Mike pracował w pocie czoła wykuwając, przekuwając itd. Praca była jeszcze bardziej cięższa gdyż ostatnio coraz więcej wieśniaków potrzebowało nowych noży, pił, motyk, brzytw i tym podobnych narzędzi. Czasami zdarzały się zamówienia na miecze dla wędrownych kupców, ale to bardzo rzadko. Był bardzo zmęczony kiedy nadszedł czas przerwy. Niestety nawet wtedy nie miał czasu na odpoczynek bo musiał uczyć się dalej jak kuć bronie, pancerze i przedmioty codziennego użytku. Siedział nad kolejnym zwojem gdy ktoś rzucił mu kamieniem w głowę. Co do...? Jak dorwę tego smarkacza który rzucił we mnie kamieniem to się nie pozbiera. pomyślał i podszedł do kamienia. Kamień był owinięty jakimś papierem. Ściągnął kartkę, wyprostował ją i przeczytał:

Pan Michael Mizanin
plemię Tierra

Proszony jest o stawienie się w Świątyni Czterech Bogów w przeciągu trzech dni od otrzymania wiadomości. Potwierdzenie prosimy odesłać przez myszołowa.

Z poważaniem, Tren Dawson, najwyższy Aquero świątyni.


Zaskoczony zwinął pergamin i powiedział o nim swojemu mistrzowi. Wysłuchał go w spokoju. Otworzył skrzynię dał mu swoją zbroję i pozwolił zatrzymać mu jego młot. Chłopak wysłał potwierdzenie przez myszołowa, ubrał zbroję, założył swój ogromny młot na plecy i poszedł w kierunku Świątyni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anonim97 dnia Śro 17:25, 06 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Braque
VIP
VIP



Dołączył: 18 Cze 2011
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 2:08, 06 Lip 2011    Temat postu:

Jaenelle zawzięcie wpatrywała się w garstkę ziemi znajdującą się na jej dłoniach, z której wystawały podwiędnięte prymulki. Jak co dzień łudziła się, że uda jej się przywrócić chociażby najmniejszą roślinkę do życia. Próbowała również nauczyć się tworzenia nowych roślin, władania nimi czy chociażby stworzenia małego trzęsienia ziemi. I, oczywiście, żadna z tych rzeczy jej się nie udała. Po 'treningach', jak nazywała te swoje marne próby użycia mocy, zawsze była rozgoryczona i zła. Tego dnia zauważyła jednak, a raczej wydawało jej się, że zauważyła, jak jeden kwiatek odrobinę drga. Co prawda była to robota wiatru, jednak dziewczyna wolała myśleć, że to jej zasługa. Rzuciła kupkę ziemi gdzieś za siebie i cała rozpromieniona pobiegła w stronę domu.
* * *
- Babciu! - zaczęła krzyczeć, jak tylko ujrzała staruszkę. - Babciu! Udało mi się! Poruszył się! Tym razem naprawdę! - roześmiała się.
- Tak, tak, na pewno. - mruknęła kobieta, patrząc się krytycznym okiem na uszytą przez siebie koc z powycieranego materiału. - Wyjdź na dwór i nazbieraj świeżych kwiatów. - wymamrotała babka, niemalże całkowicie ignorując dziewczynę.
Jaenelle żwawym krokiem ruszyła w stronę drzwi, przy okazji zerkając na ogród. Gdy zobaczyła wiewiórkę, której coś dyndało przy ogonie, podskoczyła i szczerząc się szeroko wybiegła na podwórze. Zakradła się do gryzonia, skoczyła i... bam! Wylądowała na ziemi. Nie poddawała się jednak. Ganiała wiewiórkę, chcąc dowiedzieć się, co to za zwitek papieru ma przyczepiony do ogona. Musiało wyglądać to dość komicznie, jednak dziewczyna nie zwróciła na to większej uwagi. W końcu, wdrapawszy się na drzewo, dorwała tego rudego potwora i od razu ulżyła mu, odwiązując z jego puchatego ogona list zawinięty w rulon. Odwinęła go, zerkając na jego treść. Wraz z odwijaniem, coraz bardziej bledła. Przeczytała list kilka razy, zaciskając na jego krańcach palce.

Panna Jaenelle Bourne,
plemię Tierra

Proszona jest o stawienie się w Świątyni Czterech Bogów w przeciągu trzech dni od otrzymania wiadomości. Potwierdzenie prosimy odesłać przez myszołowa.

Z poważaniem, Tren Dawson, najwyższy Aquero świątyni.


Nigdzie się nie wybieram, pomyślała, czując, jak robi jej się słabo. Ktoś musi się zaopiekować babcią, ona jest chora...
Przekonała samą siebie, że warto wysłać tego myszołowa, chociażby po to, by zmylić tego całego Dawsona.
Zeskoczyła z drzewa, zgniotła list w małą kulkę i zbierając po drodze kwiaty, ruszyła, by odnaleźć swoją babkę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Braque dnia Wto 11:48, 25 Paź 2011, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blanca
Game Master
Game Master



Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:49, 07 Sie 2011    Temat postu:

Średnio zadowolona zajrzała do swojej torby podróżnej. W środku znajdowały się już mapy, część ubrań, kilka ulubionych noży, zwoje z zaklęciami i wytrychy. W kieszeni spodni trzymała scyzoryk, tak na wszelki wypadek. Zwyczaj przejęła od ojca, urodzonego myśliwego. Zajrzała ukradkiem do kuchni. Mama stała przy blacie, krojąc warzywa. Bianca wiedziała, że będzie tęsknić. W końcu miała tylko ją. Pochowała zbędne drobiazgi pod łóżko i złapała torbę. Zarzuciła ją na ramię. Podróż powinna być całkiem przyjemna, zważywszy na dobrą pogodę. Dzięki wiatrom będzie wiedziała, jak iść.
- Jestem gotowa. Obiecuję, że wrócę jak najszybciej. - przytuliła swoją rodzicielkę. Kobieta spojrzała na nią z uśmiechem i łzami w oczach. Była z niej taka dumna. Bianca wyrosła na prawdziwą wojowniczkę, podobnie jak jej dziadek i ojciec. Pogłaskała córkę po policzku, próbując zapamiętać jak najwięcej szczegółów z jej twarzy. Te maleńkie dołeczki, ogniki w oczach, delikatne piegi na nosie... Pocałowała ją delikatnie w czoło.
- Powodzenia, kochanie.
Bianca wyszła jak najszybciej, nie chcąc się rozkleić. Mimo osiemnastu lat wciąż czuła się momentami jak dziecko. Osiodłała konia i pociągnęła za lejce. Pamiętała drogę do tego miejsca. Podróż powinna zająć jej kilka godzin, gdyż świątynia znajdowała się najbliżej ich plemienia. Osadzona w ślicznej zatoce, okazała, w całym swym majestacie. Wykonana wiele tysięcy lat temu z marmuru, złota i cedru wciąż stała, bez jakichkolwiek zmian. Najważniejsza budowla wszystkich mieszkańców świata. Bianca spokojnie poganiała swojego konia, robiąc jedynie postój na chwilę odpoczynku. Dotarła tuż przed zmierzchem. Spojrzała, na portal nad wejściem i przez chwilę poczuła się znacznie silniejsza niż kiedykolwiek.

Okej, kolejny post. Wasze przygotowania do podróży, sama podróż, może jakieś ciekawe sytuacje, nowi ludzie. Użyjcie wyobraźni. Powodzenia. Przy okazji. Strzeżcie się nieprzyjemnych duchów czekających po nocach przy nieoświetlonych drogach. : )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blanca dnia Nie 11:50, 07 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anonim97
Administrator
Administrator



Dołączył: 27 Kwi 2011
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:51, 21 Wrz 2011    Temat postu:

Droga do Świątyni była długa. Z mapy wynikało, że nie przeszedł nawet połowy drogi, a już minęło 10 godzin. Droga mijała mu spokojnie, lecz monotonnie. Droga cały czas prowadziła prosto przed siebie. Zbliżał się już wieczór. Sądząc po pozycji słońca zbliżała się godzina 18:30. Spojrzał na mapę. Gdzieś w tej okolicy powinna być jakaś wioska - pomyślał. Spojrzał na kompas. Co za niespodzianka. Droga do wioski prowadzi prosto - zdenerwowany tym faktem szedł dalej. Kiedy doszedł do wioski słońce zdążyło zajść. Podszedł do pierwszego pensjonatu. Podszedł do kontuaru i spytał się recepcjonisty:
- Dobry wieczór. Czy są wolne pokoje?
- Tak są. - odpowiedział recepcjonista
- A po ile? - spytał się Mike
- 5 sztuk srebra za nocleg. - usłyszał odpowiedź
Chłopak wyciągnął swoją sakiewkę. Sprawdził jaki jest jej stan. Posiadał 32 sztuki srebra.
- Biorę. - odpowiedział po chwili namysłu.
Recepcjonista dał chłopakowi klucz i wskazówki jak trafić do pokoju. Mike szedł długim korytarzem. Pokój nr 1, nr 2, nr 3 - liczył pokoje w myślach. Pokój nr 7. Nareszcie - włożył klucz i otworzył drzwi. Przed jego oczyma pokazał się ładnie i elegancko urządzony pokój. Rzucił swoje rzeczy do skrzyni po czym usiadł na łóżku, które było bardzo wygodne. Super jest ten pokój. Ładny, elegancki, a do tego tani - uśmiechnął się na myśl o cenie. Po chwili odpoczynku postanowił pójść do karczmy zabawić się. Karczma akurat była na następnej ulicy, więc miał do niej blisko. Kiedy wszedł do karczmy ukazał mu się tłum zabawiający się na różne sposoby. Niektórzy pili piwo, inni rzucali nożami do tarczy narysowanej na ścianie, jeszcze inni podrywali pięknie wyglądające kelnerki, a następni grali w kości. Jednak jego uwagę najbardziej przykuł tłum bijący się. Podszedł do nich. Zobaczył jak pewien masywny człowiek, bił się z odrobinę mniejszym. Ciosy były wyprowadzane bez żadnej finezji, szybkości i precyzji, jakby walczący byli pijani. Podszedł do jednego z widzów tej walki i się spytał:
- Dlaczego oni walczą?
- To u nas najpopularniejsza forma rozrywki. Zawodnicy zakładają się o jaką kwotę walczą, a następnie biją się do upadłego. Kto wygra zabiera pieniądze. Ten po lewej to nasz obecny i niepokonany "mistrz". Nazywają go Bill Silna Pięść. Brał udział w 30 walkach i żadnej nie przegrał - odpowiedział nieznajomy.
Akurat gdy widz skończył swoją wypowiedź Silna Pięść wyprowadził podbródkowy, całkowicie eliminując przeciwnika. Zwycięzca podniósł ręce w geście zwycięskim, i wrzasnął na całe gardło:
- Kto chce jeszcze zmierzyć się z mistrzem?
- Ja! - Mike wyszedł z tłumu i stanął przed swoim przeciwnikiem. - Stawiam swoje 27 monet, że Cię pokonam.
- Ty? Nie rozśmieszaj mnie mały. Ale chętnie przyjmę zakład. Nauczę cię pokory. - powiedział mistrz.
Obaj położyli monety na stół który stał obok i rozpoczęła się walka. Przeciwnik momentalnie wykorzystując chwilę nieuwagi u chłopaka walnął go w twarz z dużą siłą. Mike cofnął się do tyłu przez impet ciosu. Gdy przeciwnik miał wyprowadzić następny cios, "Miz" podniósł gardę. Przeciwnik zasypywał go gradem ciosów, ale Micheal się dzielnie przed nimi bronił analizując strategię przeciwnika. Bill właśnie wyprowadzał cios wymierzony w twarz, gdy "Miz" schylił się i wyprowadził potężny podbródkowy. Przeciwnik oszołomiony siłą ciosu zachwiał się i o mało co nie upadł. Te lata pracy u kowala nie poszły na marne. Nie dość, że zarabiałem, to jeszcze podniosłem swoją krzepę fizyczną. - pomyślał i uśmiechnął się do siebie. Gdy przeciwnik rzucił się z furią na Mike'a, ten odsunął się i Silna Pięść wpadł na ścianę. Piętnastolatek zaczął sobie drwić z przeciwnika. Po kilku kolejnych idealnie sparowanych ciosach przeciwnika, zaczął się nudzić i postanowił zakończyć ten pojedynek. Gdy Bill wyprowadzał po raz kolejny swoje uderzenie "Miz" ponownie uchylił się pod ciosem i tym wyprowadził potężne uderzenie w brzuch. Przeciwnik skulił się z bólu, co wykorzystał Micheal i walnął go potężnie w plecy z łokcia. Mistrz upadł z głośnym łoskotem na ziemię. Tłum zaczął głośno wiwatować i bić brawa.
- Dziękuję. Naprawdę nie musicie. W każdym razie świetnie się bawiłem, żaby was uszczęśliwić. To była wspaniała wręcz nagroda, że mogłem przed wami walczyć, ale jutro z samego rana stąd wyjeżdżam, więc muszę już wrócić do pokoju. Obiecuję, że kiedy będę wracał z mojej podróży, wstąpię do Was i jeszcze powalczę. - powiedział po czym wziął pieniądze.
Tłum mimo to nie pozwalał mu odejść. Po dość długich namowach zgodził się na jeszcze kilka darmowych walk treningowych, autografy, oraz na świętowanie nowego mistrza. Piwo lało się strumieniami, za który pewien bogaty fan płacił. Koniec końców, z gospody wyszedł pijany, śpiewając na dodatek około północy. Gdy wrócił do pokoju padł na łóżko i momentalnie zasnął po ciężkim dniu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anonim97 dnia Śro 22:00, 21 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Accolada
VIP
VIP



Dołączył: 16 Maj 2011
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:53, 26 Wrz 2011    Temat postu:

Noelia nasłuchiwała. Szelest liści kołyszących się na wietrze, ptaki. Jeszcze trochę. Wiewiórka rozgryzająca orzechy, szum strumienia. Oczyść umysł. Skrzypienie drzwi, głosy ludzi. Tak, nareszcie! - pomyślała. Półtorej kilometra. Idzie mi coraz lepiej.
Blondynka lekko się uśmiechnęła i wciąż z zamkniętymi oczyma zaczęła wracać do siebie, swojej postaci. Była jeszcze przy dalekich dźwiękach, kiedy hałas ściągnął ją do miejsca, w którym siedziała. Gwałtownie otworzyła oczy i momentalnie zakręciło jej się w głowie od nadmiaru kolorów.
Powoli wstała i rozejrzała się po polanie, by odnaleźć źródło dźwięku, którego wcześniej nie słyszała. Po wnikliwej obserwacji zarośli spojrzała w dół, na trawę, gdzie leżała mała kartka papieru. Zszokowana uniosła lewą brew. Cóż, rzeczywiście mogła hałasować, kiedy miałam tak wytężony słuch. Podniosła zwitek z ziemi i przeczytała:

Panna Noelia Alija Delarosa,
plemię Corrida Aerea

Proszona jest o stawienie się w Świątyni Czterech Bogów w przeciągu trzech dni od otrzymania wiadomości. Potwierdzenie prosimy odesłać przez myszołowa.

Z poważaniem, Tren Dawson, najwyższy Aquero świątyni.



Czyli to prawda. Tylko skąd ja wezmę myszołowa?! - pomyślała przerażona. Jednak w porę opamiętała się, usiadła i znów w pełni skupiona zaczęła słuchać tego, co przynosił jej wiatr.


* * *

- Co, jeśli sobie nie poradzę? Co, jeśli nie jestem gotowa? Przecież ja nie panuję nad swoją mocą!
- Kochanie, jestem pewna, że sobie poradzisz. Odszukałaś i złapałaś myszołowa, a to oznacza, że ci zależy i że jesteś gotowa spełnić swoją misję – zapewniała matka Noelii.
- Ale co, jeśli...
- Wystarczy – wtrącił ojciec. - Musisz uwierzyć w siebie. Kiedy to zrobisz, przejdziesz przez wszystko, zobaczysz.

Zapłakana dziewczyna spojrzała na rodziców. Nigdy nie widziała w ich postawie, w ich oczach takiej powagi i pewności. Przez szesnaście lat nie usłyszała od nich kłamstwa – dlaczego mieliby oszukiwać ją teraz?
Uwierzyć w siebie... Ale czy to takie proste? Nieważne. Zrobię to. Zrobię to dla nas, dla NICH.
W jednej chwili oczy Noelii zmieniły wyraz. Strach odszedł, a jego miejsce zajęły pewność i determinacja.

- Nie zawiodę was, obiecuję. Przywrócę dobre imię rodowi Delarosa, choćby nie wiem co!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.polemika.fora.pl Strona Główna -> PBF'y / Duende Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin